Radzyński Rocznik Humanistyczny

Portal Kozirynek

Żabików będzie trafiał „za trzy” u siebie?

Wiosną Unia Żabików rozegra aż dziewięć spotkań na swoim boisku. Trener Artur Dadasiewicz: są mocne i słabe strony takiego scenariusza – informuje „Dziennik Wschodni”.

Po stronie plusów zapisać trzeba to, że drużyna wystąpi przed swoimi kibicami. Jesienią do takiej sytuacji doszło tylko czterokrotnie. Dlaczego? – Mieliśmy w remoncie boisko i pierwsze siedem spotkań rozegraliśmy na obiektach rywali – przypomina na łamach „Dziennika Wschodniego” szkoleniowiec Unii. – W rewanżach będziemy gospodarzem i to jest ważny argument.

Kibice ekipy z Żabikowa mają jednak powody do zmartwienia. Funkcja gospodarza dotychczas niezbyt posłużyła miejscowym. Z czterech rozegranych spotkań nie udało się żadnego wygrać. – Z drugiej strony też nie przegraliśmy – zauważa opiekun drużyny z Żabikowa. Dwa bezbramkowe remisy z Bizonem Jeleniec i Sokołem Adamów oraz po 1:1 z Granicą Terespol i ŁKS Łazy to prawie 20 procent dorobku drużyny prowadzonej przez trenera Artura Dadasiewicza w pierwszej rundzie. Do tego doliczyć trzeba pięć wyjazdowych zwycięstw i cztery porażki na terenie przeciwnika.

 Nasze boisko jest wąskie i wracając po serii spotkań wyjazdowych nie od razu mogliśmy przestawić się z większej murawy. Z drugiej strony drużyny, które do nas przyjeżdżały miały ułatwione zadanie jeśli chodzi o grę obronną. Na mniejszej powierzchni zawsze łatwiej się obronić. I dlatego nasi przeciwnicy, po skutecznej obronie, wyjeżdżali nas z jednym punktem – tłumaczy Dadasiewicz.

W pierwszej rundzie problem stanowili również napastnicy, a właściwie ich brak. Nieobecni byli rasowi strzelcy. Z kontuzją zmagał się Mateusz Wołek. Z kolei Mariusz Lecyk przebywał zagranicą. Obaj już zapowiedzieli powrót do pracy na treningu, chcą pomóc kolegom w walce o jak najlepszy wynik. Razem ze wspomnianą dwójką wznowienie treningów po urazach i wyjazdach zadeklarowali: Sebastian Koczkodaj, Piotr Mitura, Krzysztof Kępa i Jakub Pieńko. – Jestem już po rozmowie z każdym z tych zawodników, wszyscy chcą wrócić. Z pewnością nasz potencjał znacznie wzrośnie – cieszy się trener Dadasiewicz.

Największym problemem szkoleniowca są młodzieżowcy. Na razie zawodników spełniających to kryterium jest pięciu. – To gracze z roczników 2000 i 2001: Damian Drygiel, Jakub Wachnik, Bartłomiej Zgrajka, Bartłomiej Chudek i Jakub Kałuski – wylicza Dadasiewicz. – W drużynie rezerw występuje jeszcze zdolny Mateusz Pawelec. Piłkarze z tego przedziału wiekowego zawsze są poszukiwani przez kluby. Podobnie sprawa ma się u nas. Każdego młodzieżowca przyjmiemy z otwartymi rękami.